Translate

czwartek, 22 sierpnia 2013

5.,,Jedziemy na komisariat młodzieży"

-To jest ich zmarła córka.Myślałam,że wiesz-te słowa przemówiły do mnie.
-Niee nie wiedziałam-wykrztusiłam
-Latysha miała 17 lat gdy umarła.Została zamordowana właściwie-mówi z łzami w oczach.
-Jezzu co się stało?-próbuje myśleć,ale nie mogę.
-Wyszła na imprezę,ktoś jej dosypał pigułkę gwałtu.Zabrali ją za jakieś garaże,zgwałcili i zabili-poczułam się okropnie.Głowa mnie rozbolała,mam ochotę się położyć.
-Dlatego chcą Cię wychować jak najlepiej potrafią.Daj sobie pomóc-Leach
-Spróbuje-zaryzykowałam
Leach wzięła mnie za rękę i wybiegłyśmy z domu.
-Pierwsze to,że musisz zmienić styl.Mniej czerni na pewno-już się bałam co ona wymyśli.
Wbiegłyśmy do centrum i ona wyszukała wszystkiego sklepy.To jest masakra,wybiera ciuchy jak dla plastikowych lal albo babć.Przymierzałam wszystko co mi każe,ale to wygląda jak połączenie lalki barbie,sekretarki i babci.Nie no spoko.Nie chce tych ubrań w swojej szafie.Dlaczego to tak działa co??ja się pytam.Co we mnie jest takiego złego?Wróciłyśmy do domu i Leach ubrała mnie w to:
Zrobiła mi kitkę.Nie podoba mi się to.Usiadłyśmy na moim łóżku.
-Słuchaj musisz skończyć z papierosami,narkotykami i alkoholem.Ten ostatni możesz pić,ale umiarkowanie.No i jak skończysz 18 lat.Nie możesz przeklinać,dziewczyny tego nie robią.-Mówi Leach gestykulując przy tym rękami.
-Jezuu,ale nuda.To co ty robisz całymi dniami?-zapytałam bawiąc się wisiorkiem.
-Uczę się,chodzę do liceum.W weekendy spotykam się z przyjaciółmi-Leach podekscytowana.
-A w wakacje?-zapytałam 
-Różnie,jadę gdzieś z przyjaciółmi.Albo chodzę z nimi na plażę-Leach kładąc się na łóżku
-Ahaa,ale ja jakby już nie mam przyjaciół-posmutniałam
-Dlatego,że nie chodzisz do szkoły.Ja tam ich poznałam-powiedziała bawiąc się swoimi włosami.
-Dobra,to poznajmy kogoś,ale nie w szkole-zaproponowałam,byle by nie iść do szkoły
-Słuchaj wakacje się kończą,zaraz szkoła.Ty masz jedną klasę liceum.Poznasz tam kogoś-Leach
-Jest 3 sierpnia,zostało dużo czasu do szkoły.A poza tym to nienawidzę szkoły-warknęłam z nudów.
-No,ale nie możesz mieć takiego nastawienia.-Jakby to zdanie mnie miało zmienić.....
Nagle do pokoju weszła Tina z tą Amandą.
-Dziewczyny może pójdziecie do kina?-Tina siadając na łóżku
-Noo grają jakiś film z Adamem Sandlerem-Amanda
-Okey,ale ja nie mam już pieniędzy-powiedziałam byle by nie iść
-To Ci dam.Poznajcie się lepiej.Rihanna na pewno spodoba Ci się Leach-Tina
-Tak Leach bardzo chciała Cię poznać-przekonywała Amanda 
-Dobra chodź-powiedziałam biorąc Leach za rękę i jednocześnie sięgając po torebkę.
Wybiegłyśmy z domu,te durne szpilki.Po woli łapię o co chodzi.Poszłyśmy do kina.Kupiłyśmy bilety i weszłyśmy na salę.Zaczął się film.Nawet fajny,tylko gapił się na mnie jakiś chłopak.Właśnie wychodzimy z sali,a on do mnie podchodzi.
-Heej zauważyłem Cię na początku filmu,masz ochotę gdzieś ze mną wyjść?-zapytał wyluzowany
-Phhhh wydaje Ci się,że poderwiesz mnie na lipny tekst to spadaj-powiedziałam stanowczo
-Whoo bez spiny,chodź ze mną.-szepnął wyciągając rękę.
-Ja rozumiem,że tobie się ona spodobała.Ale my chcemy przejść-odezwał się zachrypnięty damski głos z góry.
Zeszliśmy na dół.Wyszliśmy przed kino.Chłopak wziął mnie za rękę,drugi wziął Leach.Prowadzili nas gdzieś.
-Spokojnie,ze mną nic Ci się nie stanie-chamsko przekonywał chłopak
Mam nadzieję,że prowadzi mnie do jakiegoś klubu.Gdzie się naćpamy,ale nie.Weszliśmy do jakiejś restauracji.Nie no spoko,tylko ja nie mam kasy.Jak zapłaci za mnie to będzie dobrze.Nawet spoko się wydaje,ale nawet nie znam jego imienia.Usiedliśmy przy stoliku.
-Jestem Mike,chyba Cię skądś Cię znam-Chłopak patrząc na mnie napalonym wzrokiem.
-Nie wiem,zazwyczaj tak nie wyglądam.Może się pomyliłeś-próbowałam go uspokoić
-Niee nigdy bym nie zapomniał tak pięknej dziewczyny-rzucił tekst,który mnie ,,rozpuścił"
-To urocze,ale musisz wiedzieć,że nie łatwo mnie zdobyć-powiedziałam stanowczo
-Nie chcę Cię zdobyć,chcę fajnie spędzić czas-powiedziałam gestykulując rękoma.
-Tylko?? nuda,zróbmy coś szalonego-rozchmurzyłam się
-Co na przykł......
-Gdzie jest moja koleżanka?-przerwałam mu mierząc wzrokiem restaurację.
-Oni poszli no kawiarni na przeciwko-uspokoił mnie pokazując na kawiarnię po drugiej stronie ulicy.
-Dobra,to co robimy?-zapytałam z nadzieją,że coś wymyśli
-Widzę,że nie jesteś grzeczną dziewczynką.Chodź-powiedział patrząc na mnie zadziornie i biorąc mnie za rękę.Wytargał mnie za drzwi.Biegliśmy gdzieś,ledwo co biegłam w tych cholernych szpilkach.Stanęliśmy przed wejściem galerii.
-Kupię Ci coś w czym nie będziesz biegła jak pijana-To zdanie ucieszyło mnie jak nigdy.
Weszliśmy do wszystkich możliwych sklepów.W końcu przebrałam się w to:
Od razu poczułam się lepiej.Wrzuciłam stare ubrania do torby i Mike wziął mnie za rękę.Dla mnie spoko,że chłopak się tak o mnie troszczy.Poczułam jak mu serce bije,gdy przez przypadek upadłam i mnie przytulił.Biegliśmy dość szybko.Mike przez cały czas trzymał mnie za rękę.Weszliśmy do jakiegoś klubu.Muzyka,dym,alkohol i striptizerki.Mój świat,od razu podbiegłam do baru.Zamówiłam mojito.Poczułam jak Mike łapie mnie w biodrach.Jego oddech uderzał mnie o szyje.Przysunął mnie do siebie.Postawiłam drinka na blacie,a on zabrał mnie na parkiet.To nie taniec jak na pieprzonej studniówce,którą miałabym za rok.Przyciskał mnie do siebie.Tańczyłam przy jego kroczu.Nagle w moich rękach znalazł się skręt.Zaciągnęłam się i Mike zabrał mi go.Było świetnie,ale jak ja wrócę do domu??Nagle zobaczyłam,że już 21.Napisałam sms do Leach.
- - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
Do: Leach 
Od:Rihanna
Gdzie jesteś? ja się super bawię wbijaj do mnie xoxo :*
- - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Do:Rihanna
Od:Leach
Jestem w jakimś klubie,chyba Cię widziałam.
- - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Do:Leach
Od:Rihanna
Chyba nigdy nie wrócę do domu.Tu jest zaj***ście :*
- - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Znalazłam Leach.Widać,że spodobało się jej takie życie.I nie wiem,ale chyba paliła.Nagle zadzwonił mój telefon.Staruszkom się przypomniało o mnie.Odrzuciłam i bawiłam się w najlepsze.I nagle runął mój świat....Do klubu wbiła policja.Biegłam do wyjścia i poczułam szarpanie.Ten pies mnie skuł!! Wyszarpali mnie na zewnątrz.Stała tam już Leach i inni.Oparli mnie o radiowóz.
-Chcieliście się bawić??teraz pobawicie się w więzieniu-policjant
-Wiecie,że narkotyki są nie dozwolone-drugi komisarz
-Jedziemy na komisariat młodzieży-krzyknął policjant
Po chwili przyjechał ogromny samochód.Wpakowali nas do niego jak psy.Modliłam się,żeby tylko Calderowie się nie dowiedzieli.Nie ma to jak siedzieć w ogromnym wozie z naćpanymi i pijanymi ludźmi co? haha takie moje życie.Zauważyłam Mike,podeszłam do niego.
-Przepraszam,nie tak chciałem spędzić z tobą szalony czas.-wyszeptał
-No co ty? świetnie się bawię,marzyłam o chłopaku,który niczego się nie boi-powiedziałam 
Dojechaliśmy na miejsce,wyprowadzili nas i po wpychali do cel.Usiadłam na metalowej ławce,to,że jest cała powyginana to jeszcze nic.Siedzi na niej Leach.
-Pierwszy raz zaszalałam i mnie zamknęli dzięki-powiedziała wnerwiona
-Ja to załatwię-mówiłam z nadzieją,że dadzą mi moją torbę.
Podeszłam do krat.
-Przepraszam czy dacie mi moją torbę na chwile?-próbowałam z grzecznością
-To nie szatnia panienko.Zostałaś aresztowana,a nie są to jakieś wakacje-strażnik
-Mam prawo zadzwonić tak? to dawaj te torbę-puściły mi nerwy
-Nie,a teraz odsuń się.-powiedział ten durny strażnik wyciągając dziwną chyba broń
Usiadłam znowu na tej durnej ławce i wzięłam głęboki oddech.
-Ale naprawiłaś-Leach z ironią.
Położyłam się i próbowałam zasnąć.Z mojego snu obudził mnie buziak.Mike pocałował mnie w policzek.
-Chodź ze mną-szepnął
Usiedliśmy pod ścianą.Położyłam się na nim.Zamknęłam oczy.Usłyszałam głos Leach.Pewnie położyłam się na koledze Mike'a.Znowu jakiś cymbal nie pozwolił mi spać.
-Uwaga Alissa Green została wpłacona kaucja.Wychodzisz-krzyk policjanta
Zamknęłam oczy znowu.Ale oczywiście krzyk tego durnego policjanta mnie rozproszył.
-Fenty,Anderson kaucja wychodzicie-Modliłam się,żeby to był ktoś inny tylko nie Calderowie
-Wpłacę kaucje za Ciebie i wyjdziesz-powiedziałam całując Mike'a w czoło.
Wyszłam z celi i poszłam za strażnikiem.Wyprowadził nas na zewnątrz.Szlak!!!Calderowie tam stoją.
-Dziewczyny zawiedliśmy się,a ty Leach? miałaś ją zmienić,a nie stawać się taka jak ona-Tina
-Ona tu jest tylko po to,żeby mnie zmienić?? to ja się zawiodłam.Jak mogliście?? nienawidzę was-krzyknęłam biorąc swoją torbę.
Biegłam przed siebie.Reflektory od samochodów raziły mnie w oczy.Biegłam jak najszybciej potrafiłam.Nogi ledwo wytrzymywały.Słyszałam jak krzyczą moje imię.Dyszałam jak szalona.Wbiegłam do sklepu.Kupiłam za ostatnie pieniądze sok.Napiłam się i wrzuciłam go do torby.Nie wiem co mam robić.Nie wrócę do nich,ale muszę jakoś wpłacić kaucję za Mike'a. Może pójdę do Dudleya? Nie! usiadłam na schodkach przed sklepem i płakałam.Łzy leją mi się po twarzy.Czemu musieli mi to zrobić? Nagle zobaczyłam przed sobą wysoką postać.Czarne dizajnerskie buty,aż błyszczały szmalem.Czarne spodnie garniturowe lekko powiewały.Czarny płaszcz przykrywał sylwetkę.Ręce założone miał na krzyż.Czarne włosy przykrywały szyję.Mężczyzna klęknął obok mnie.
-Czemu płaczesz?-zapytał zachrypniętym głosem.
-Nie ważne chce pan coś ode mnie?-zapytałam byle by odszedł
-Mam dla Ciebie propozycję..................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz