-O to właśnie Rihanna-powiedziała Tina do tej kobiety obok.
-Dziewczyno jak ty wyglądasz?!?-zwróciła uwagę na to,że mam rozmazany makijaż i rozczochrane włosy.
-Coś Ci nie pasuje-rzuciłam z nadzieją,że się odczepią.
-Rihanna nie odzywaj się tak!jak śmiesz?-oderwała się od czytania młoda dziewczyna.
-Będę robić co mi się podoba!-krzyknęłam i wbiegłam do pokoju.
Ja nie wytrzymam z nimi.Poszłam do łazienki,zmyłam makijaż i rozczesałam włosy.Ale to jest masakra,bo mam we włosach jakieś koraliki i konfetti.Umyłam się i włosy.Mam gdzieś co oni robią.Ponownie rozczesałam włosy i zawinięta w ręcznik powędrowałam do szafy.Wyszukałam wszystko i w końcu wybrałam to:
Włosy rozpuściłam,wyszłam z pokoju.Wzrok wszystkich skupił się na mnie.Jezu i co we mnie takiego dziwnego??
-Jak ty się ubrałaś,ćwieki i w samym staniku po mieście?-ta baba,koleżanka Tiny.
-Ubieram się jak mi się podoba.Co na śniadanie?-powiedziałam skupiając uwagę na Ronaldzie.
-O 14?spałaś do 13:30 to co się dziwisz?-Tina
-Dobra-ja
Podeszłam od nie chcenia do kuchni.Wyjęłam z lodówki serek.Zjadłam do szybko i wróciłam do pokoju sprawdzić ile mi kasy zostało.Mam tylko 30$ Szlak! nie wystarczy mi.Nie chcę ich prosić o kasę,ale co mam zrobić?Schowałam portfel do torebki i wyszłam przed drzwi.
-Rihanno usiądź z nami proszę-Tina
-Dobrze-usiadłam obok tej dziewczyny
-To jest moja koleżanka Amanda i jej córka Leach.Będą mieszkać u nas przez jakiś czas.Za miesiąc dojedzie syn Amandy.Gdzie masz zamiar teraz iść?-mam gdzieś co mówi.
-Nie wiem na miasto.-burknęłam.
-To pójdziesz z Leach-Tina
-Niee,mam swoje sprawy.-nie podoba mi się to do czego ona dąży.
-Taak i koniec gadania.-Krzyknęła
Wyszłyśmy przed dom,idę daleko od niej.
-Słuchaj,wiem,że mnie nie lubisz.Ale błagam nie odzywaj się tak do mojej mamy i pogadaj ze mną-Jej głos brzmiał jakby błagała mnie o litość.
-Nie mamy o czym rozmawiać!-krzyknęłam idąc szybszym tępem.
-Zachowujesz się jak dziecko.Wysłuchaj mnie chwilę!-biegła za mną.
Doszłyśmy do słynnego zakątku.Weszłam do klubu.Michel siedział na fotelu,palił coś.A obok niego jakieś dwie dziewczyny kręciły tyłkami.Podeszłam do niego.
-Hej masz coś?-zapytałam
-Taa a ile masz?chcesz się przyłączyć?-widać było,że jest zjarany.
-30$ wiem mało.Ale oddam Ci jak będę miała więcej.-błagałam
-Wiesz,dam Ci jedną.Ale jak przyjdziesz na dzisiejszą imprezę.-wydukał ledwo.
-Okey,te słynną imprezę.To daj,bo już nie wytrzymam.-jestem szczęśliwa wreszcie...
Michel wyciągnął torebeczkę i podał mi ją.W tym momencie weszła Leach,wściekła podeszła do mnie.Kurde zapomniałam o niej :(.
-Co ty wyprawiasz?!?-próbowała mi wyrwać torebkę.
-Wyluzuj,Michel znajdzie coś dla Ciebie-ja
-Kim ona jest?-wkurzony Michel.
-Kuzynka...-skłamałam
-Ok,dla Ciebie 25$ i dam Ci coś mocniejszego-na szczęście po małej cenie!
-Nigdy tego nie dotknę!!-krzyczała jak wariatka.
-Skarbie ciszej.Usiądź sobie-Michel pijąc drinka.
Leach usiadła przy barze i zamówiła wodę.Ja zapaliłam.

-Rihanna co Ci się stało?-w końcu zrozumiałam co powiedział.
-J..ja..niccc...-ledwo co wydukałam
-Jezu zabiorę Cię do domu-powiedział biorąc mnie na ręce.
-Czczekaj...tu gdzieś....jjjj...jest taka dziewczyna.....Leach.Ją też weź-wydukałam i straciłam przytomność.
*30 minut później*
Obudziłam się,głowa mnie mega boli.Obok mnie siedział Jake,a przede mną Leach.Złapałam się za głowę.
-Co się stało??-zapytałam ledwo mówiąc
-Poszłyśmy do jakiegoś klubu i tam się zjarałaś i upiłaś.Jake Cię zabrał tu i się wyspałaś.Jak ty możesz robić to ze swoim życiem?!?-Leach
-Mogę,a jak powiesz komuś o tym miejscu to Cię zabiję!-krzyknęłam
-Ej dziewczyny,dobra masz tu tabletki przeciw bólowe-Jake podał mi je
-Ejej nie ufam Ci,może to są jakieś narkotyki i ty chcesz ją jeszcze bardziej załatwić-Leach zatrzymując rękę
-Taki nie jestem-Jake
Wzięłam tabletki i napiłam się wody.
-Dzięki Jake,a która godzina?-szukałam zegarka
Szlak 15:25.!!! za 10 minut mamy być na obiedzie.Szybko wzięłam torbę i pobiegłyśmy do domu.Wbiegłam do swojego pokoju i przemyłam twarz.Pomalowałam się,lekko umyłam i psiknęłam perfumami.Usiadłyśmy do stołu.Jezu ta cała Amanda się tak dziwnie na mnie patrzy.
-Gdzie byłyście?-to pytanie mnie załamało.
-Przejść się.I oglądałyśmy jak ludzie tańczą na ulicy-Leach.
Odetchnęłam z ulgą.Zjedliśmy i poszłam do swojego pokoju.Rzuciłam się na łóżko i wzięłam swój ulubiony magazyn.Nagle weszła Leach.Kurde a ta co chce???
-Hej mogę wejść?-zapytała
-Taa wchodź-powiedziałam od nie chcenia.
-Zachowuj się normalnie,dlaczego musisz być taka nie miła.Ćpasz i pijesz,a masz 17 lat.-odprawiała kazania/
-Jezu oni tak mnie na pewno oddadzą.To po co ta szopka???-ja
-Nie oddadzą Cię,bo Cię kochają jak Latyshę.-krzyknęła
-Kto to jest Latysha??-podniosłam się i zostawiłam gazetę.
-To jest..........................
*30 minut później*
Obudziłam się,głowa mnie mega boli.Obok mnie siedział Jake,a przede mną Leach.Złapałam się za głowę.
-Co się stało??-zapytałam ledwo mówiąc
-Poszłyśmy do jakiegoś klubu i tam się zjarałaś i upiłaś.Jake Cię zabrał tu i się wyspałaś.Jak ty możesz robić to ze swoim życiem?!?-Leach
-Mogę,a jak powiesz komuś o tym miejscu to Cię zabiję!-krzyknęłam
-Ej dziewczyny,dobra masz tu tabletki przeciw bólowe-Jake podał mi je
-Ejej nie ufam Ci,może to są jakieś narkotyki i ty chcesz ją jeszcze bardziej załatwić-Leach zatrzymując rękę
-Taki nie jestem-Jake
Wzięłam tabletki i napiłam się wody.
-Dzięki Jake,a która godzina?-szukałam zegarka
Szlak 15:25.!!! za 10 minut mamy być na obiedzie.Szybko wzięłam torbę i pobiegłyśmy do domu.Wbiegłam do swojego pokoju i przemyłam twarz.Pomalowałam się,lekko umyłam i psiknęłam perfumami.Usiadłyśmy do stołu.Jezu ta cała Amanda się tak dziwnie na mnie patrzy.
-Gdzie byłyście?-to pytanie mnie załamało.
-Przejść się.I oglądałyśmy jak ludzie tańczą na ulicy-Leach.
Odetchnęłam z ulgą.Zjedliśmy i poszłam do swojego pokoju.Rzuciłam się na łóżko i wzięłam swój ulubiony magazyn.Nagle weszła Leach.Kurde a ta co chce???
-Hej mogę wejść?-zapytała
-Taa wchodź-powiedziałam od nie chcenia.
-Zachowuj się normalnie,dlaczego musisz być taka nie miła.Ćpasz i pijesz,a masz 17 lat.-odprawiała kazania/
-Jezu oni tak mnie na pewno oddadzą.To po co ta szopka???-ja
-Nie oddadzą Cię,bo Cię kochają jak Latyshę.-krzyknęła
-Kto to jest Latysha??-podniosłam się i zostawiłam gazetę.
-To jest..........................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz