Translate

czwartek, 15 sierpnia 2013

4. ,,Zachowujesz się jak dziecko"

Usłyszałam jakieś rozmowy.Przetarłam oczy i poszłam zobaczyć kto znowu mnie budzi.Spojrzałam przez uchylone lekko drzwi.Tina siedziała z jakąś kobietą na kanapie,a na fotelu jakaś dziewczyna.Czyli oni już przyjechali dlaczego?? pytam się dlaczego??? przecież co oni dadzą? dobra idę.Otworzyłam drzwi i stanęłam na schodkach.
-O to właśnie Rihanna-powiedziała Tina do tej kobiety obok.
-Dziewczyno jak ty wyglądasz?!?-zwróciła uwagę na to,że mam rozmazany makijaż i rozczochrane włosy.
-Coś Ci nie pasuje-rzuciłam z nadzieją,że się odczepią.
-Rihanna nie odzywaj się tak!jak śmiesz?-oderwała się od czytania młoda dziewczyna.
-Będę robić co mi się podoba!-krzyknęłam i wbiegłam do pokoju.
Ja nie wytrzymam z nimi.Poszłam do łazienki,zmyłam makijaż i rozczesałam włosy.Ale to jest masakra,bo mam we włosach jakieś koraliki i konfetti.Umyłam się i włosy.Mam gdzieś co oni robią.Ponownie rozczesałam włosy i zawinięta w ręcznik powędrowałam do szafy.Wyszukałam wszystko i w końcu wybrałam to:
Włosy rozpuściłam,wyszłam z pokoju.Wzrok wszystkich skupił się na mnie.Jezu i co we mnie takiego dziwnego??
-Jak ty się ubrałaś,ćwieki i w samym staniku po mieście?-ta baba,koleżanka Tiny.
-Ubieram się jak mi się podoba.Co na śniadanie?-powiedziałam skupiając uwagę na Ronaldzie.
-O 14?spałaś do 13:30 to co się dziwisz?-Tina
-Dobra-ja 
Podeszłam od nie chcenia do kuchni.Wyjęłam z lodówki serek.Zjadłam do szybko i wróciłam do pokoju sprawdzić ile mi kasy zostało.Mam tylko 30$ Szlak! nie wystarczy mi.Nie chcę ich prosić o kasę,ale co mam zrobić?Schowałam portfel do torebki i wyszłam przed drzwi.
-Rihanno usiądź z nami proszę-Tina
-Dobrze-usiadłam obok tej dziewczyny
-To jest moja koleżanka Amanda i jej córka Leach.Będą mieszkać u nas przez jakiś czas.Za miesiąc dojedzie syn Amandy.Gdzie masz zamiar teraz iść?-mam gdzieś co mówi.
-Nie wiem na miasto.-burknęłam.
-To pójdziesz z Leach-Tina
-Niee,mam swoje sprawy.-nie podoba mi się to do czego ona dąży.
-Taak i koniec gadania.-Krzyknęła 
Wyszłyśmy przed dom,idę daleko od niej.
-Słuchaj,wiem,że mnie nie lubisz.Ale błagam nie odzywaj się tak do mojej mamy i pogadaj ze mną-Jej głos brzmiał jakby błagała mnie o litość.
-Nie mamy o czym rozmawiać!-krzyknęłam idąc szybszym tępem.
-Zachowujesz się jak dziecko.Wysłuchaj mnie chwilę!-biegła za mną.
Doszłyśmy do słynnego zakątku.Weszłam do klubu.Michel siedział na fotelu,palił coś.A obok niego jakieś dwie dziewczyny kręciły tyłkami.Podeszłam do niego.
-Hej masz coś?-zapytałam 
-Taa a ile masz?chcesz się przyłączyć?-widać było,że jest zjarany.
-30$ wiem mało.Ale oddam Ci jak będę miała więcej.-błagałam
-Wiesz,dam Ci jedną.Ale jak przyjdziesz na dzisiejszą imprezę.-wydukał ledwo.
-Okey,te słynną imprezę.To daj,bo już nie wytrzymam.-jestem szczęśliwa wreszcie...
Michel wyciągnął torebeczkę i podał mi ją.W tym momencie weszła Leach,wściekła podeszła do mnie.Kurde zapomniałam o niej :(.
-Co ty wyprawiasz?!?-próbowała mi wyrwać torebkę.
-Wyluzuj,Michel znajdzie coś dla Ciebie-ja
-Kim ona jest?-wkurzony Michel.
-Kuzynka...-skłamałam
-Ok,dla Ciebie 25$ i dam Ci coś mocniejszego-na szczęście po małej cenie!
-Nigdy tego nie dotknę!!-krzyczała jak wariatka.
-Skarbie ciszej.Usiądź sobie-Michel pijąc drinka.
Leach usiadła przy barze i zamówiła wodę.Ja zapaliłam.
Jednego,a potem drugiego.Podeszłam do baru,zamówiłam mojito.Później tequilę.Spiłam się i zjarałam.Nie mam pojęcia gdzie jest Leach.Położyłam głowę na blacie.Usłyszałam moje imię.To Jake patrzył na mnie i krzyczał do mnie.Podniosłam swój obolały łeb z blatu i patrzyłam się na niego.Ten on to Jake mój przyjaciel.Jeszcze ze słynnego ,,gangu" Chrisa. Jest początkującym raperem.Pod pseudonimem T.I.Ledwo co podniosłam się.Dziwnie na mnie patrzył.Mówił coś do mnie,ale nie słyszałam.Kręciło mi się w głowie jakbym dostała z betonowego klocka.
-Rihanna co Ci się stało?-w końcu zrozumiałam co powiedział.
-J..ja..niccc...-ledwo co wydukałam
-Jezu zabiorę Cię do domu-powiedział biorąc mnie na ręce.
-Czczekaj...tu gdzieś....jjjj...jest taka dziewczyna.....Leach.Ją też weź-wydukałam i straciłam przytomność.
                                                       *30 minut później*
Obudziłam się,głowa mnie mega boli.Obok mnie siedział Jake,a przede mną Leach.Złapałam się za głowę.
-Co się stało??-zapytałam ledwo mówiąc
-Poszłyśmy do jakiegoś klubu i tam się zjarałaś i upiłaś.Jake Cię zabrał  tu i się wyspałaś.Jak ty możesz robić to ze swoim życiem?!?-Leach
-Mogę,a jak powiesz komuś o tym miejscu to Cię zabiję!-krzyknęłam
-Ej dziewczyny,dobra masz tu tabletki przeciw bólowe-Jake podał mi je
-Ejej nie ufam Ci,może to są jakieś narkotyki i ty chcesz ją jeszcze bardziej załatwić-Leach zatrzymując rękę
-Taki nie jestem-Jake
Wzięłam tabletki i napiłam się wody.
-Dzięki Jake,a która godzina?-szukałam zegarka
Szlak 15:25.!!! za 10 minut mamy być na obiedzie.Szybko wzięłam torbę i pobiegłyśmy do domu.Wbiegłam do swojego pokoju i przemyłam twarz.Pomalowałam się,lekko umyłam i psiknęłam perfumami.Usiadłyśmy do stołu.Jezu ta cała Amanda się tak dziwnie na mnie patrzy.
-Gdzie byłyście?-to pytanie mnie załamało.
-Przejść się.I oglądałyśmy jak ludzie tańczą na ulicy-Leach.
Odetchnęłam z ulgą.Zjedliśmy i poszłam do swojego pokoju.Rzuciłam się na łóżko i wzięłam swój ulubiony magazyn.Nagle weszła Leach.Kurde a ta co chce???
-Hej mogę wejść?-zapytała
-Taa wchodź-powiedziałam od nie chcenia.
-Zachowuj się normalnie,dlaczego musisz być taka nie miła.Ćpasz i pijesz,a masz 17 lat.-odprawiała kazania/
-Jezu oni tak mnie na pewno oddadzą.To po co ta szopka???-ja
-Nie oddadzą Cię,bo Cię kochają jak Latyshę.-krzyknęła
-Kto to jest Latysha??-podniosłam się i zostawiłam gazetę.
-To jest..........................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz