Translate

sobota, 27 lipca 2013

3. ,,We found love in a hopeless place"

Obudziłam się w łóżku tego faceta.Cieszę się,że to zrobiłam.W końcu nie jestem grzeczną dziewczynką.Spał przy mnie,po chwili zobaczyłam jego oczy.
-Hej księżniczko-Dudley otwierając oczy.
-Hej zły chłopczyku-pocałowałam go.
Ubrałam stare ciuchy i zjadłam z nim śniadanie.Nie śpieszyłam się,bo zostawiłam tym ludziom kartkę,że wychodzę.Jednak musiałam wrócić,wyszłam z jego bloku i poszłam do tego nudnego domu.
-Gdzie ty byłaś-zdenerwowana Tina
-U koleżanki na noc,Alison.Jeszcze ze szkoły.-skłamałam
-Na pewno?-Tina
-Tak,Alison ze szkoły-powtórzyłam z nadzieją,że da mi spokój
-Ufam Ci-krzyknęła widząc,że wchodzę do pokoju
Umyłam się i przebrałam
Wzięłam torbę i wyszłam przed pokój.Tina załatwiała coś do pracy.
-Gdzie idziesz?-zapytała odrywając się od tony papierów.
-Po chodzić po mieście.-powiedziałam z nadzieją,że nie zada już następnego pytania.
-Masz tu 150$ idź na zakupy-Ronald wyciągając pieniądze
-Dzięki-powiedziałam nie chętnie,bo chciałam już wyjść
Poszłam do jakiegoś spożywczaka i chciałam kupić papierosy.
-Poproszę dowód-kasjerka z miną jakby chciała mnie zabić
Podałam go jej i czekałam,aż mi je sprzeda
-Nie mogę sprzedawać nie letnim papierosów-powiedziała z premedytacją.
-Ale błagam panią.To dla taty ze złamaną nogą.On nie może chodzić,a tylko ja mogę mu kupić te papierosy.Proszę-kłamałam
-Przykro mi,blokujesz kolejkę-powiedziała oddając mi dowód.
Byłam zła.Przypomniało mi się,że Dudley ma 19 lat i kupi mi te papierosy.Ale najpierw idę do galerii.Pomyślałam,żeby kupić prezent tym staruchom.Ale oni mają tyle kasy,że nie potrzebują tych prezentów.Kupiłam kilka ubrań i zostało mi 89$.Zadzwoniłam do Dudleya.Zaraz mamy się spotkać przed sklepem.Zobaczyłam Chrisa,szedł z moją byłą najlepszą przyjaciółką.Zauważył mnie,powoli się do mnie zbliżali.Jednak stanęli gdy Dudley złapał mnie od tyłu i pocałował w policzek.Chris tak się wkurzył,że wyglądał jak głupek.
-Heej to co mam Ci kupić?-zapytał zerkając na Chrisa,który udawał,że gada z Ashley.A naprawdę patrzył na nas i był mega wściekły.
-Papierosy i drinka w lodówce są-patrzyłam mu w oczy.
-Ok,too poczekaj tu-Dudley
Dałam mu kasę i czekałam,aż wróci.Chris widząc,że zostałam sama podszedł do mnie.
-Znalazłaś se innego? nie zapominaj,że zawsze będziesz moja-Chris łapiąc mnie za szyję.
-Nigdy nie będę Twoja.Zostaw mnie zasrany narkomanie-krzyknęłam
-Lepsza nie jesteś,wiem,że ćpasz.Dam Ci to czego pragniesz,a ten kretyn...Co on zrobi?-puścił mnie.
-Nie mów tak na niego.Sam nie jesteś lepszy.On mi dużo da,bo coś dla niego znaczę-krzyknęłam
Nagle ze sklepu wyszedł Dudley.
-Ejjj co ty jej robisz?-powiedział podchodząc do nas.
-Ty,serio wolisz jego ode mnie?-Chris
-Tak wole, idź sobie-powiedziałam biorąc od Dudleya papierosy.
Zapaliłam jednego i od razu poczułam się lepiej.
-Dam Ci tego więcej-Chris
-Wspomnę twoje słowa.Brakuje Ci tego co?-powiedziałam wydmuchując dym na twarz Chrisa.
Wzięłam Dudleya za rękę i poszliśmy do jego mieszkania.Wypiliśmy piwo i drinki.Wypaliliśmy wszystkie papierosy i jeszcze bardziej się poznaliśmy.
-Skoro ich nie cierpisz to przeprowadź się do mnie-zaproponował Dudley.
-Niee,nie chcesz tego przecież widzę-powiedziałam spalając papierosa.
-Chcę,może nie znam Cię zbyt dobrze.Ale widzę,że pasujemy do siebie-powiedział pijąc piwo.
-Dobrze,to kiedy?-miałam nadzieję,że od razu.Na prawdę nie lubię tych Calderów.
-Teraz,idź po rzeczy i wracaj.Niee,piłam i paliłam.Rozpoznają to-ja
-To co? nie lubisz ich.Rób co chcesz-Dudley
-Ok,to idę-powiedziałam całując go w czoło.
Wyszłam i poszłam do domu.Na szczęście nie było nikogo w domu.Spakowałam ubrania i wróciłam do mieszkania Dudleya.Nawet nie wiedziałam,że ma samochód.Cały dzień piliśmy i paliliśmy.Mam gdzieś co z Calderami,zostawiłam im kartkę,że nie wrócę przez jakiś czas.Mniej więcej tak wyglądał mój tydzień:
                                                        *Tydzień później*
Dziś jest dzień,w którym się wyprowadziłam.Dudley okazał się inny.To był boski tydzień,ale on znowu mnie zawiódł.Musiałam wrócić do domu.Weszłam do środka. I oni tam siedzieli,mega źli.
-Gdzie ty do cholery byłaś?-uuuuu staruszek przeklnął
-Gdzieś-byłam zła
-Dzwoniliśmy do Alison i nie byłaś u niej.Z resztą w szkole się nie lubiłyście-Tina
Ups, i sie wydało.Co ja mam im powiedzieć? prawdę czy skłamać? dobra wymyślę coś.
-Byłam u siostry.-skłamałam
-Na pewno?-Ronald
-Nie,byłam z chłopakiem.U niego w mieszkaniu.I to był najlepszy tydzień w moim życiu.Ale to koniec z nim-powiedziałam to by ich dobić.
-Piłaś,paliłaś?-Ronald
-Tak,robiłam wszystko czego mi nie wolno-krzyknęłam i zamknęłam drzwi.
Wrzuciłam rzeczy do kosza na pranie i rzuciłam się na łóżko.Nałożyłam słuchawki i włączyłam Kanye Westa.Około 19:00 odłożyłam słuchawki.W telefonie znalazłam zdjęcia z tego tygodnia:







Było ich więcej niż u góry.Ale cieszę się,że zmieniłam fryzurę.Wyglądam doroślej.Było już ciemno.Słyszałam rozmowę Calderów: Musimy jej znaleźć towarzystwo.-Moja koleżanka ma córkę,rok starszą.
przynajmniej da jej przykład-Dobry pomysł Tino-Zadzwonię do niej.Może przyjedzie do nas z Florydy.
Haha moja podświadomość już sikała ze śmiechu.Chciałam śmiać się w nie bo głosy,ale powstrzymałam się.Włączyłam laptopa i szperałam coś.Usłyszałam pukanie do drzwi.No i znowu mi zawracają dupę.Ej no sorry,też chcę mieć chwilę dla siebie.
-Wejdź-powiedziałam z nie chęcią.
-Słuchaj jutro wieczorem przyjedzie moja koleżanka z córką i synem.-Tina
-No i co?-powiedziałam z nudów
-Masz być miła.Teraz jestem na Ciebie zła.Jak mogłaś nam to zrobić?-Powiedziała siadając na łóżku.
-To może mnie oddasz?-byłam mega wkurzona.
-Przestań,na prawdę nam zależy na Tobie.Ale ty nas masz gdzieś.-Tina
-Akurat,gdy wam na mnie zależało to byście byli inni-powiedziałam wstając i podchodząc po torbę.
-Błagam zostań z nami.-powiedziałam Tina idąc w moją stronę.
Szybko odeszłam i poszłam w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?-mówiła 
-Gdzieś i zostaw mnie-krzyknęłam wychodząc
Biegłam,bo wiedziałam,że zamkną bramy.Udało mi się uciec.Biegłam do klubu.Chciałam się zabawić.Weszłam do klubu ze striptizem.Zamówiłam drinka i podeszłam do małej scenki gdzie tańczyła striptizerka.Rzucałam jej kasę i piłam drinka.Chłopcy tańczyli wokół mnie.Leciały moje ulubione kawałki,było super.Wykorzystałam 50$.Poznałam grupkę ludzi.Wydają się fajni.Poszliśmy razem za budynek.Paliliśmy papierosy i piliśmy alkohole.O 2:30 w nocy wróciłam do domu.Byłam tak pijana,że ledwo weszłam do swojego pokoju.Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.Przypomniało mi się o tych ludziach,którzy mają jutro do nas przyjechać.Słyszałam jak Calderowie się wkurzali,że wróciłam pijana.
___________________________________________________________
Hej ;) to był ostatni post na dwa tygodnie.Wyjeżdżam w poniedziałek i nie będzie mnie dwa tygodnie.Ale błagam was nie opuszczajcie mnie<3 kocham was,bo dzięki wam ciągle piszę tego bloga.Obiecuję,że jak wrócę to dodam coś.Pa ;)


1 komentarz:

  1. Wooow,ale ona się zmieniła.Poza tym super blog.Tylko trochę ona przesadza co jest mega interesujące.Sorry,że z anonimka,ale jestem na fonie i nie mogę się zalogować.A potem mogę zapomnieć ;)

    OdpowiedzUsuń